Winyle

10 rzeczy jakich nie powinieneś robić swoim płytom, jeżeli chcesz się nimi długo cieszyć

Tomasz Pniewski
Tomasz Pniewski
27.04.2020
Płyta winylowa jest na pozór bardzo prostym nośnikiem. Kryje jednak w sobie wiele niuansów, zarówno tych brzmieniowych, wydawniczych, technicznych jak i kolekcjonerskich. Nowi kolekcjonerzy nieświadomie popełniają błędy, które z czasem mogą przerodzić się w szkodliwe przyzwyczajenia. Jakie błędy najczęściej popełniają melonami, dopiero wkraczający w świat czarnej płyty? Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu bliżej!

1. Piętrzenie problemów

Piętrzenie problemów, czyli piętrzenie płyt. Nie jest to błąd niewybaczalny, ale nie należy praktykować takiego "przechowywania" winyli. Szczególnie jeżeli myślimy o układaniu większej ilości płyt na sobie. Dwie, trzy, a nawet cztery płyty, wyjęte na czas odsłuchu i odłożone w kolejce na stolik, nie stanowią problemu. Po kilkudziesięciu minutach sukcesywnie zmniejszamy przecież nasz stosik. Poważny problem zaczyna się, gdy chcemy tak układać kilkanaście, kilkadziesiąt, a nawet kilkaset płyt! Po pierwsze zniszczymy okładki. Pojawią się na nich tzw. ringi, czyli okrągłe przetarcia spowodowane umieszczoną w środku płytą. Najgorsze jest jednak to, że tak ustawione płyty, ciężko ułożyć idealnie jedna nad drugiej, co spowodować może jeszcze jedno uszkodzenie - zwichrowanie, pofalowanie albo stworzenie efektu "miski" z płyty. Zdecydowanie odradzamy takie przechowywanie płyt.

2. Gdzie z tymi palcami?!

Nasze dłonie nawet po dokładnym umyciu wodą z mydłem nie są idealnie czyste. Pozbycie się powierzchownych zabrudzeń nie wyeliminuje tego, co nasze ciało wytwarza na bieżąco - potu i tłuszczu. Ten drugi jest szczególnie groźnym wrogiem - bez trudu przenosi się z naszych rąk na warstwę zapisu, głęboko penetrując rowek płyty. Kiedy zaschnie, niełatwo go usunąć, a odtwarzanie tak pobrudzonej płyty nie sprawi nam przyjemności. Należy pamiętać, by wyciągając płytę z koszulki wewnętrznej, nie chwytać palcami za rozbiegówkę, a wysunąć ją delikatnie, opierając rękę na krawędzi, po czym chwycić za label - czyli papierową etykietę płyty.

3. T-shirt, kuchnia? Z dala od płyt!

Powiedzmy sobie szczerze: nasze codzienne ubranie nie bez powodu codziennie ląduje w koszu na pranie. Jest to też główny powód, dla którego nie powinno mieć kontaktu z powierzchnią nośnika. O czym mowa? O pocie i tłuszczu, które, jak już wspomnieliśmy, niekoniecznie dobrze dogadują się z delikatną warstwą zapisu. Poza tym materiał z jakiego wykonano zdecydowaną większość naszej garderoby, może bardzo łatwo zarysować płytę. Ściereczka kuchenna również nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeżeli chcemy mieć ściereczkę do kontaktu z powierzchnią płyty, kupmy jakąś dedykowaną do tego celu albo wykonaną z weluru bądź delikatnej mikrofibry. Po zabrudzeniu najlepiej będzie wyprać ją w wodzie z białym mydłem, bez dodawania innych detergentów.

4. WD40? Na pewno nie do płyt!

Kupując swoje pierwsze nabytki, bardzo często nie jesteśmy przygotowani na ich umycie, a czasami nawet nie jesteśmy świadomi takiej potrzeby. Po przyniesieniu płyt do domu i usłyszeniu pykania i smażenia, może nam przyjść do głowy pomysł umycia płyt w dziwnych, zdecydowanie niezalecanych płynach. WD-40, benzyna ekstrakcyjna czy płyn do mycia okien zdecydowanie nie są dobrymi pomysłami (uwierzcie mi, spotkałem się z takimi historiami). Ten ostatni na pozór wydaje się kuszący, gdyż większość płynów do mycia okien, luster, szyb jest na bazie izopropanolu, czyli preparatu, którego używa się do czyszczenia płyt winylowych. Problem w tym, że zawiera również niechciane barwniki oraz substancje zapachowe czy też nabłyszczacze, które po wyschnięciu zostawiają osad na powierzchni płyty. Jeżeli nie odrobiliśmy pracy domowej i nie przygotowaliśmy profesjonalnego płynu do mycia płyt, niech w ostateczności posłuży nam do tego woda destylowana z płynem do mycia naczyń (w bardzo małej ilości). Nie uszkodzi to naszej kolekcji, a może przynieść pozytywny rezultat. Na następne mycie zdecydowanie powinniśmy jednak zaopatrzyć się w odpowiednie preparaty.

5. Dlaczego nie używasz windy?

Nie wiem ile razy zgrzytały mi zęby, gdy w jakimś filmie widziałem scenę, gdy igła dotyka rowka płyty, zaczynają się charakterystyczne trzaski, po czym kamera się oddala, a w kadrze pojawia się ręka opuszczająca headshell na płytę... Ma to swój czar, jest akceptowalne w Hollywood, ale dla dobra naszej kolekcji posłużmy się niezastąpionym wynalazkiem, jakim jest winda. Nasza ręka nie jest na tyle stabilna, by idealnie równo opuścić igłę na rowek, bez niepotrzebnego nadwyrężania zawieszenia wkładki. Chwila nieuwagi i niepewny ruch może nas słono kosztować.

6.  Halo! Gorąco mi!

Pamiętasz to uczucie, gdy jako dziecko zostałeś na chwilę w samochodzie, gdy rodzice poszli załatwić coś na mieście, a na zewnątrz panował upał? Wystarczy kilka minut, by pot zaczął spływać po karku, a oddychanie stało się męczące. Nie bez powodu w takie dni nie należy zostawiać dzieci, ani zwierząt w aucie! Wysoka temperatura szkodzi również płytom. Zostawiając je w samochodzie w gorący dzień możesz spodziewać się, że bezpowrotnie zmieni swoje oblicze i jej odtwarzanie prawdopodobnie już nigdy nie będzie możliwe. Pojawią się fale, a nasze ramię będzie balansować jak okręt, który trafił na sztorm.

7. Czy jeszcze o mnie pamiętasz?

Kolekcjonowanie płyt winylowych to w pewnym sensie obowiązek, na który się zgadzamy. Należy o nie dbać. Ich powierzchnia jest bardzo delikatna i nie powinna mieć kontaktu z zanieczyszczeniami krążącymi w powietrzu. Po zakończeniu odtwarzania nieraz pewnie zdarzy nam się zapomnieć o naszej płycie. Pół biedy, gdy zostanie na talerzu gramofonu - najgorsze co nas czeka, to warstwa kurzu, która zejdzie w myciu. Zostawiając ją jednak na stoliku albo kolumnie, możemy spodziewać się licznych zarysowań na jej powierzchni.

8. Taśma klejąca? Tylko nie to!

Płyty winylowe z dawnych lat mogą być jak nowe. Jeżeli tylko były odpowiednio przechowywane oraz dobrze traktowane, dadzą nam wiele radości. Niestety jest pewien element, na który nie mamy dużego wpływu - okładki i ich rozklejanie się. Oczywiście, traktując okładkę bardzo delikatnie, prawdopodobnie unikniemy tego problemu. Wiele płyt nigdy nie spotka ten los, gdyż użyty do produkcji okładek klej był dobrej jakości. Niektóre wydania nie mają tyle szczęścia. Chcąc naprawić taką okładkę pod żadnym pozorem nie klej jej z zewnątrz taśmą klejącą! Wygląda to nieestetycznie oraz obniża wartość płyty. Najlepszym rozwiązaniem będzie kupno kleju introligatorskiego bądź taśmy dwustronnej.

9. Tylko delikatnie!

Niefortunny ruch, szybko złapana za róg okładka i... nieszczęście gotowe. Na okładce pojawia się brzydkie załamanie, którego już nigdy się nie pozbędziemy. Należy pamiętać, by okładkę zawsze chwytać w połowie długości jej ścianki.

10. Niesprawny gramofon, zużyta igła

Używanie płyt winylowych na gramofonach, które są uszkodzone albo przy pomocy wyeksploatowanych igieł to prosta droga do całkowitej destrukcji kolekcji. 

Nie działa antiskating? Na twoich płytach pojawią się szmery w jednym kanale. 

Automatyka zawodzi? Podczas powrotu ramienia po zakończeniu odtwarzania może pojawić się ogromna rysa, biegnąca przez całą płytę! 

Stara igła? Konsekwencje będą opłakane - nośnik zużyje się kilkukrotnie szybciej! 

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2024 Portal Winylowy. All rights reserved.