Wywiady

Jędrzej "Pakol" Gromadowski

Jakub Krzyżański
Jakub Krzyżański
29.11.2022

Płyty winylowe są nie tylko przedmiotami użytkowymi czy sentymentalnymi. Dla kolekcjonerów to również spory majątek, którego wartość z czasem rośnie. Nic więc dziwnego, że część z nas traktuje swój zbiór jako inwestycję na czarną godzinę. Jakie zdarzenia mogą wpłynąć na wartość danego albumu? Co warto wiedzieć, by kupować mądrze i w przyszłości nie być stratnym? Rozmawiamy z Jędrzejem „Pakolem” Gromadowskim, posiadaczem jednej z największych kolekcji płyt w Polsce.

Jakub Krzyżański: Czy uważasz, że w obecnej, skomplikowanej sytuacji kupowanie płyt winylowych to dobry pomysł na inwestycję?
Jędrzej "Pakol" Gromadowski: „Pakol”: Myślę, że to jeden z najlepszych pomysłów na lokowanie kapitału. Potrzebna jest tylko znajomość tematu, bo niektóre płyty opłaci się kupić jako inwestycję krótkoterminową, a inne jako długoterminową. Kluczem do sukcesu jest odgadnąć, która opcja dla danego tytułu będzie lepsza. Niemniej, to super rozwiązanie. Mam kilku znajomych, którzy kupują płyty z mojego polecenia, trzymają je zafoliowane i po pewnym czasie widzą dwu-, albo trzykrotny wzrost wartości. Nie ma co ukrywać, że ogromnym rynkiem zbytu są obecnie resellerzy. Kiedyś stanowili mały procent, ale dziś spora część całego nakładu może trafić do resellerów. Ochrona przed tym procederem, czyli np. ograniczenie, aby zamawiać po jednym egzemplarzu na osobę, często nie zdaje egzaminu. Widać więc, że obrót płytami winylowymi, a nawet samo ich zbieranie dają dużo możliwości zarobku.
Czy sam traktujesz swoją kolekcję winyli jako inwestycję?
I tak, i nie. Na pewno nie kupuję płyt dla samej inwestycji. Zbieram je z pasji i chęci ich posiadania. Jednak jest to pewna furtka na wypadek, gdyby mi się kiedyś w życiu nie powiodło. Wtedy mogę te winyle sprzedać i na pewno sprzedam je z fantastyczną górką. Zresztą, gdy widzę na discogsie, w jakim tempie wartość mojej kolekcji rośnie, to utwierdzam się w tym, że jest to dobra droga.
Stary first press czy nowa, limitowana edycja deluxe? Które wersje albumu mogą być lepszą inwestycją?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, zależy od konkretnego przypadku. Akurat ja w swojej kolekcji lubię mieć wszystkie wydania danego albumu. Obcowanie z first pressem może mnie najlepiej przybliżyć do klimatu muzyki z tamtych lat, ale np. reedycja zapewnia dodatkowe zdjęcia czy pięknie wykonaną szatę graficzną. Obserwuję taką zależność, że na oko w 90% ten pierwszy press brzmi lepiej niż jakieś nowe remasteringi. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, jak np. niedawna reedycja koncertu „Unplugged” Erica Claptona, wydana przez MoFi (Mobile Fidelity Sound Lab – przyp. red.). Brzmi lepiej niż wcześniejsze wydania tej płyty. Dlatego z założenia chcę mieć wszystkie wersje, aby przetestować, która co mi daje, i która okaże się najcenniejsza.

Co może wpłynąć na gwałtowny wzrost wartości danej płyty?
Ceny płyt często rosną powoli, a gwałtowne skoki są sztucznie generowane choćby przez śmierć artysty. Tak było np. w przypadku Wodeckiego. Gdy umarł, wszystkie jego płyty na Allegro poszły pięciokrotnie w górę, ale nikt ich nie kupował, więc po pół roku wróciły do wcześniejszych cen. Jednak najczęściej skok związany jest z niedostępnością płyty, bo wydała ją mała wytwórnia, która już padła i nie można namierzyć właściciela praw autorskich. Kolejna sytuacja, to wydanie niszowej płyty w latach 90. przez majorsa, któremu dziś nie opłaca się wypuścić 300 sztuk reedycji, mimo że 1-st press kosztuje 1000 euro. Majorsi mają takie kwestie w dupie. Dobrym przykładem są płyty Kickbacka, wydane niegdyś przez duży label Hostile Records. Ja je kupowałem za 100 złotych, a dziś w drugim obiegu trzeba za nie zapłacić 700 euro. I póki co raczej nie ma szans na wznowienie.
A czy mogą się zdarzyć także nietrafione inwestycje? Myślisz, że można być stratnym na zakupie jakiejkolwiek płyty?
Ja uważam, że kupno obojętnie jakiego winyla w pierwszym pressie nigdy nie przyniesie nam straty. Oczywiście mówimy tu o inwestycji długoterminowej. Podam dobry przykład, choć akurat dotyczy on kompaktów. Dawno temu wyszły dwie słabe płyty Kai Paschalskiej, znanej z „Klanu”. To była dobra muzyka? Pewnie, że nie. Wszyscy pamiętają „Chinkę Czikulinkę” – te płyty to były katastrofy wydawnicze. Zalegały przez lata, nikt nie chciał ich kupować, a na dzień dzisiejszy nakład jest wyprzedany i trzeba za egzemplarz sporo zapłacić. Przecież „Spalam się” Kazika, chyba najbardziej poszukiwana polska płyta, też długo zalegała w giełdowych skrzynkach. Pamiętam, że sprzedawcy chcieli mi ją dawać za darmo zamiast rabatu na inne winyle! Dlatego w mojej ocenie, kupno każdego 1-st pressa kiedyś się zwróci.
Wspomniałeś już o discogsie. W jaki jeszcze sposób sprawdzasz wartość płyt – zarówno tych, które już masz, jak i tych poszukiwanych?
Discogs jest dla mnie najciekawszy, bo na nim mogę sobie przejrzyście sprawdzić wartość całej mojej kolekcji. Jednak jest ona tak wielka, że ciężko mi pilnować cen pojedynczych tytułów. Z kolei na portalach aukcyjnych obserwuję płyty, które dopiero chcę kupić. Tam wpisuję konkretne tytuły i sprawdzam, po ile chodzą.
Rozpocząłeś od podziału na inwestycje krótko i długoterminowe. Jakie jeszcze masz rady dla kogoś, kto chce kupować winyle w ramach inwestycji?
Moja rada jest taka: kupuj płyty od razu. Lepiej szybciej niż później, bo potem albo będzie drożej, albo nie będzie wcale. A sprzedać płytę można zawsze. Kolejna sprawa, to nie oszczędzać na sprzęcie. Załóżmy, że kupiłeś słaby sprzęt, bo nie było cię na początku stać na lepszy, no i ten sprzęt już z tobą został. Tak to jest, że duże wydatki się odkłada w nieskończoność. W międzyczasie budowałeś kolekcję płyt i kupiłeś tanio bardzo dobry album, który polubiłeś i którego często słuchałeś, a który po latach stał się białym krukiem. Ten winyl może być wart kolosalne pieniądze, ale ty słuchałeś go na kiepskim sprzęcie, przez to jest tak zjechany, że ma dziury prawie na wylot. Ty nawet tego nie zauważyłeś, ale gdy chcesz sprzedać ten album za kilka tysięcy złotych, przyjeżdża klient i go nie chce. Przez lata kolekcjonowania mogłeś uzbierać kilkadziesiąt podobnych płyt, rzadkich ale zajechanych. I masz problem ze sprzedażą. Dlatego lepiej na początku zainwestować w sprzęt, żeby później nie być stratnym.
Wielkie dzięki za rozmowę.

Fot. Ludwik Lis / Styl Warszawski

Jedyny polski portal o płytach winylowych. W sieci już od ponad 10 lat (wcześniej Psychosonda)

Dane kontaktowe

Redakcja Portalu Winylowego
(biuro e-words)
al. Armii Krajowej 220/P03
43-316 Bielsko-Biała

© 2024 Portal Winylowy. All rights reserved.